środa, 20 kwietnia 2011

I'm back



Wróciłam do Was po kilkudniowej nieobecności spowodowanej moją podróżą do Anglii.
Przyznam, że strasznie ciężko było mi rozstać się z miastem jakim jest Londyn.
Tamtejsze życie toczy się nieco inaczej niż u nas, w Polsce.
Mimo wszystko szybko zdążyłam przywyknąć do nowego otoczenia i zwyczajów tam panujących.
Tęsknie za tym miejscem, ludźmi, dlatego juz teraz mogę powiedzieć, ze będę tam wielokrotnie wracac.

---

Życie kazdego mieszkańca Londynu toczy się bardzo szybko, może jest jedną wielką rutyną i monotonią, nie jeden porównałby ich zachowanie i zwyczaje do mrówek żyjących w wielkim mrowisku, co zauważalne jest podczas pobytu w metrze - bardzo charakterystycznym miejscu, gdzie każdy biegnie wielkimi korytarzami do celu bez chwili zastanowienia, tak jakby każda sekunda życia byla bardzo ważna. Z pozoru może wydawac się, że są to ludzie myślący tylko i wyłącznie o sobie, jednak od razu moge napisac, ze tak nie jest. 
Wiem, że pojawia się wiele opinii - często negatywnych na temat tzw ''Angoli'' - ja odbieram ich raczej w pozytywny sposób.
Być może są to tylko moje odczucia, ale stwierdzam, ze są to osoby strasznie miłe, pomocne, życzliwe, grzeczne, sympatyczne, kulturalne i kochane :) I dotyczy to dosłownie każdej osoby, z którą miałam styczność podczas tego kilkudniowego pobytu poza granicami Polski.
Obserwowałam ich zwyczaje, zachowania i reakcje- są bardzo tolerancyjni, nie było sytuacji, w
której jeden na drugiego ''krzywo patrzy'' z jakiegoś powodu, co w Polsce jest częstym
zjawiskiem. Wielokrotnie zostałam obdarzona szczerym uśmiechem, a przy wejściu do jakiegokolwiek sklepu mile powitana.

Londyn to miejsce, w którym bardzo trudno się wyróżnić z tłumu.
Na ulicach można spotkać PRZERÓŻNYCH ludzi - różnych ras, kultur. Wiele osób posiada swój,
indywidualny styl, z którym nie musi wstydzić się wyjść na ulice, tylko dlatego, że zostanie za plecami wyśmiany, ze względu na to, że odbiega w jakiś sposób od dziwnej normy, którą ustala sama nie wiem kto/co.

Zresztą, wiekszość z Was zna mentalność Polaków, więc nie będę tego tematu poruszać, bo nie to jest tematyką bloga :)

Nawiązując do wyjazdu- przywiozłam ze sobą ogromną ilość zdjęć, które chciałabym Wam pokazać. Zwłaszcza osobom, które nie miały nigdy wcześniej styczności z Londynem.
Zdjęcia podzielę na kilka kategorii, ponieważ i tak nie jestem w stanie przedstawić ich według miejsc, w których kolejno się pojawiałam:


-budynki- architektura, charakterystyczne dla Londynu miejsca/elementy:







































''Ameryki nie odkryję'' pisząc, że metro jest najlepszym sposobem na zaoszczędzenie czasu w tak dużym mieście, więc jeśli nastawiamy się na maksymalne wykorzystanie dnia w Londynie- najlepiej wybrać ten środek transportu, który przeniesie nas z jednego końca miasta na drugi w kilka/kilkanaście minut. Oczywiście jeśli ktoś z Was preferuje podziwiać zakątki Londynu z bliska - polecam np. autobus piętrowy, który powinien sprostać tego typu oczekiwaniom :)

Trudno było mi wykonać zdjęcia w metrze, ponieważ jest to jedno z kilku miejsc, w którym znaleźć można największe skupiska zabieganych ludzi. Z racji, że jestem osobą niewielkich rozmiarów musiałam szybko przywyknąć do tempa narzuconego przez tłum, w przeciwnym razie zostałabym zgnieciona, więc uniemożliwiało mi to wykonanie dokładniejszych zdjęć.




- jedzenie:

W China Town miałam okazję skosztować kuchni chińskiej - zaletą restauracji, którą wybrałam była opcja ''płacisz raz - jesz do woli''- dzięki czemu mogłam ''zasmakować'' wielu charakterystycznych specjałów tej kuchni:





Kuchnia turecka:




Jeśli chodzi o słodkości - nie mogłam nie skorzystać z okazji zjedzenia prawdziwych, świeżych, ciepłych donuts'ów. Te, które dostępne są w niektórych polskich cukierniach w minimalnym stopniu nie przypominają w smaku tych, ze zdjęć poniżej:







Niestety pojawia się jedna- jedyna chyba rzecz, której nie mogę Wam polecić - kawa:



Pomimo tego, że wygląda może i zachęcająco- smakuje strasznie. Posiada ona dość specyficzny smak i zapach, który różni ją znacząco od kaw podawanych w naszych, popularnych kawiarniach. Nie mam pojęcia czym jest to spowodowane, ale zdecydowanie smakuje mi bardziej kawa z polskiego Starbucks'a, być może dlatego, że jestem do tego smaku bardzo przyzwyczajona. W każdym bądź razie Anglicy na pewno nie narzekają tak, jak ja - przeciwnie :)

cdn

---

W kolejnej notce dodam drugą część zdjęć i moich relacji z Londynu, która powinna Was bardziej zainteresować, ponieważ będzie dotyczyła głównie sklepów i ciuszków, z którymi miałam styczność.

Pozdrawiam :)

8 komentarzy

  1. Jakie świetne zdjęcia!:) Zazdroszczę Ci, zawsze chciałam jechać do Londynu. :<

    OdpowiedzUsuń
  2. Londyn <3
    kocham to miasto ,mieszkam tam od 3 lat .
    Alex

    OdpowiedzUsuń
  3. Alex- w takim razie zazdroszczę :)
    Planuję przeprowadzić się do Londynu, aby rozpocząć edukację w szkole wyższej, jednak nie wiem, czy coś z tego wyjdzie. Niewątpliwie zakochałam się w tym mieście <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Mieszkam w Londynie od 5 . :D Co do kawy- musisz wiedzieć jaką kupujesz wtedy bd smakować (;

    OdpowiedzUsuń
  5. Szkoda, że wcześniej się nie ujawniłaś, bo potrzebowałam wielu informacji przed wyjazdem od Polaków mieszkających w Londynie :)

    Kupowałam te same kawy, w tych samych kawiarniach, w których bywam w Polsce np. Starbucks - latte - mimo wszystko miała smak zupełnie inny. Chyba, że była z dodatkiem, o którym nie zostałam poinformowana :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Super :)
    Również zazdroszczę.

    OdpowiedzUsuń
  7. <3 bylabys w stanie kupic mi cos w Londynie? oczywiscie oddam pieniądze

    OdpowiedzUsuń

PATINESS. All rights reserved. © .